rozdział VII — na Boga i na dwa Lisy
- nelapiwko
- 24 lip 2022
- 2 minut(y) czytania
Witaj? Hej? Dzień dobry?
Wybacz, ale nie jestem dobry w zaczynaniu… czegokolwiek — to chyba jedyne co nas łączy. Czy się mylę? Chociaż to pytanie nie dostanie odpowiedzi i to jest pewne.
Leonard, prawdę mówiąc, był zagubiony. Może dlatego tak gardził prawdą? Przecież nie ma nic porywającego w fakcie oczywistym — sztuka polega na tym, by uczynić go szalenie zajmującym za pomocą barw słów. Ponadto prawda była niewygodna. Jeśli nie dało się jej ukryć czy przefarbować, była zbędna. Więc nie było potrzeby, by ktokolwiek wiedział, że idealny Leonard Lis jest zagubiony i to cholernie.
Wydaje mi się w takim razie, że jako iż zadanie ma trwać dwa miesiące minimum, a listy pisać musimy, by na koniec móc coś powiedzieć, to powinniśmy ustalić zasady. Dekalog Listów — o co nie pytamy, reakcje, plotki, etc. Największy problem polegał na tym, że on sam nie mógł tego przyznać, patrząc swojemu odbiciu w oczy. Niemalże krztusił się tym słowem — zmieniał się wtedy w Śnieżkę, której jabłko utknęło w gardle. Z tą różnicą, że do niego nie przybędzie piękny książę i nie wybudzi go pocałunkiem ze snu, i nie pokona smoka. A może to było w innej bajce? Dekalog Listów 1. nie rozmawiamy z nikim o zawartości listów. Wiem, wydaje się to dziwne, ale dla mnie listy mają inny kaliber — screeny możesz pokazać ludziom do woli, ale to, co powstaje na papierze, powinno zostać tylko w kręgu nadawcy i odbiorcy. 2. z nikim, o zawartości listów, nie rozmawiamy. Eh wybacz, wiem, że to żenujący poziom humoru, ale nie mogłem się powstrzymać. 3. nie musimy (i jak obstawiam, nie będziemy) odpowiadać na prywatne pytania ani zwierzać się sobie. 4. spójrzmy prawdzie w oczy i tak to traktujmy — to zwykłe zadanie z polskiego, więc nie staniemy się nagle magicznie przyjaciółmi. Po prostu zróbmy to, co musimy i będzie dobrze. Może to właśnie było głównym problemem Leona — wieczna samotność? Od zawsze był sam, a gdy próbował się przed kimś otworzyć, dostawał jedynie pogardliwe spojrzenia. Więc może już zapomniał, jak to jest być z kimś fizycznie i emocjonalnie? A może nigdy tego nie wiedział? Tym sposobem był zagubiony w samotności. Był sam w swojej głowie. Sam ze swoimi emocjami. Sam w środku nocy. Sam, gdy myśli wychodziły z Puszki Pandory, którą tak szczelnie starał się zamknąć, bo gdy ją otworzył, okazało się, że na dnie nie ma Nadziei. Wobec tego był sam i zawsze będzie. Oliwerze (to imię chyba nie powinno tak brzmieć), rozumiem pomysł z Dekalogiem, jak to nazwałeś. To słuszna koncepcja. Co do punktu 4, zgadzam się całkowicie — to się nigdy nie wydarzy.
5. pilnujesz regularności — nie trawię spóźnialstwa. 6. (jako uzupełnienie 3) unikamy głębokich i prywatnych tematów. 7. nie spoufalaj się — my normalnie nigdy byśmy nie zaczęli rozmawiać, więc w szkole się nie znamy. 8. na koniec projektu opracujemy jakąś ładną odpowiedź dla nauczycielki — będziemy mieć szóstki minimalnym wysiłkiem. 9. nie rozsiewamy plotek ani chorych dywagacji o drugim na podstawie informacji z listów (nawet, a zwłaszcza, gdyby doszło do jakichś zwierzeń, a wiemy, że nie dojdzie).
Jeśli masz jakieś uwagi, to se je wsadź dopisz je tu :)
Comments